top of page

Bąk Władysław

 

Bąk Władysław żył na łące,

Bardzo grube miał dwa końce:

Z jednej strony puszek głowy,

Pchać się w dzwonki wciąż gotowy,

Z drugiej strony odwłok w pasy,

W pyłku nurzać się wciąż łasy.

 

Bąk Władysław właśnie leci,

Odwłok w słońcu pięknie świeci,

Skrzydła furczą, czułki sterczą,

Władka jednak myśli dręczą.

 

Gruby bowiem i dorodny,

Władek wciąż i wciąż jest głodny.

Nektar spija, pyłek łyka,

Całe dnie się z tym boryka.

 

Z kwiatka znów na kwiatek leci,

Odwłok ciągle w słońcu świeci.

Władek jednak już nie może,

Czuje, że ten głód go zmoże.

 

Pod pasami wciąż go ssie,

I na jawie, i we śnie.

Gdy na chwilę przysiąść musi,

Głód go strasznie w brzuchu dusi.

 

Bąk Władysław znowu leci,

Odwłok pięknie w słońcu świeci.

Błysk spostrzegła ten bogatka

I już nie ma bąka Władka.

© 2022 by Czarno-Biała Sroka. Proudly created with WIX.COM
bottom of page